Czym są dla mnie święta?
Pamiętam Wiglię, kiedy jako dziecko stroiliśmy z bratem i tatą choinkę, mama w tym czasie robiła kolację. U nas w domu zawsze była jakaś kłótnia w ten "szczególny" dzień, trzeba było tylko poczekać na odpowiedni powód... nieważne jaki. Tradycją była awantura. Tata trochę wypił, stół został nie tak postawiony, ktoś się ubrał nie w to, co trzeba, ktoś nie pomógł przy kolacji... nieważne... ale takim miłym i ciepłym wspomnieniem było właśnie to strojenie choinki... z tatą... później i tak dostaliśmy opiernicz, że w jednym miejscu za dużo bombek, a w drugim za mało, że coś nie tak... ale sam moment strojenia był fajny. A potem mamie zamarzyła się choinka jak z gazety... cała na złoto - w jednym kolorze, no a przecież nikt nie umiał ustroić jej idealnie równo itp więc mama ustroiła ją sama bo nikt nawet nie chciał w tym pomagać, potem o to też były pretensje. W tym momencie skończyły się ciepłe wspomnienia.
Jadę teraz do domu na kolację... Kolacja Wigilina to tylko nazwa. Dla mnie żadna różnica. Dla mnie nie ma świąt takich, że wow. Nie czekam na nie z utęsknieniem, nie śpiewam kolęd... czekam aż się skończy.
Święta to dla mnie trudny czas. pełen miłości, rodziny,bla bla bla... Ja jestem sama, nie mam co ze sobą zrobić. Wolne dni, które możesz spędzić tylko w łóżku, bo przecież znajomych nie odwiedzisz - oni są normalni i mają tradycyjne święta, kina i inne takie pozamykane. Siedzisz w domu i myślisz... Myślisz, że jesteś sama, że te wszystkie filmy o wielkiej miłości, o tym, że święta to czas cudów, że wszystko się może wtedy odmienić to jedna wielka ściema.
pamiętam Wigilę, kiedy byli jeszcze dziadkowie, pamiętam, jak ze mnie żartował, że tyle opłatka jem, że sos pieczarkowy tak wcinam... to była nasza ostatnia wspólna wigilia... potem odszedł dziadek a kolejna Wigilia była inna, babcia smutna, nie wiadomo co można powiedzieć a co nie, żeby jej nie zasmucić...
pamiętam Wigilię, kiedy mój brat powiedział, ze nie będzie brał w tym wszystkim udziału, bo po co? e to wielka hipokryzja, że niby czas pokoju a mam tylko się drze i zawsze jest jakaś kłótni - miał rację. Na koniec i tak jakoś wszystko poszło, mama się rozpłakała - ja dla mnie fałszywe łzy bo przecież ona serio wszystko psuła tym, ze chciała żeby wszystko było po jej myśli - takie idealnie książkowe, przez co było idealnie do dupy
pamiętam święta spędzone w Warszawie bo pracowałam - byłyby piękne, gdyby nie to, ze mnie wyciągnęli na święta do cioci, bo jak to tak sama w Wigilię?
Nie pamiętam Świąt spędzonych w miłej atmosferze, bez kłótni, bez udawania. Spędzonych u boku mężczyzny z którym tworzę fajny związek... no tak... nie pamiętam, bo takich nie było...
Święta to trudny czas dla osób samotnych... dla mnie
Czym są dla mnie Święta?... niczym...